niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 12

HEJ! 

Przepraszam, że mnie tu tak długo nie było, 

ale mam bardzo dużo nauki,

 nie sądziłam że będzie tego aż tak dużo, 

nie mam czasu praktycznie na nic :C

Zaprasza do czytania, komentowania i zaobserwowania.

Mam nadzieję, że spodoba się wam rozdział! 

Przepraszam za jakiekolwiek pojawiające się błędy! 

Bardzo was kocham i przepraszam <3 










-Naprawdę mogę? Nie chcę żebyś czuła się nieswojo- na jego twarzy  pojawił się rumieniec.
-Już ci przecież powiedziałam, że chcę żebyś spał ze mną- uśmiechnęłam się próbując go jakoś ośmielić.
-No dobrze - uśmiechnął się do mnie i  zapytał- jesteś bardzo zmęczona czy raczej nie.
-Nie za bardzo, czemu pytasz?- zdziwiłam się.
-To dobrze, jak zjemy to gdzieś pójdziemy.
-Gdzie?- zapytałam.
-Zobaczysz- na jego twarzy ujrzałam  tajemniczy uśmiech. Niall zrobił mi trochę miejsca w szafie bym mogła wypakować chociaż część swoich rzeczy.  Nagle usłyszeliśmy trzask drzwi i głośny śmiech.- Chodźmy przyjechał już Greg z Denise.- Kiedy schodziliśmy po schodach zobaczyliśmy parę która przytulała się do siebie, a dziewczyna wciąż się śmiała.
-Ciii bo zaraz wszyscy usłyszą co się stało- powiedział brunet.
-I dobrze moja niezdaro- uśmiechnęła się do niego i delikatnie pocałowała go w usta.

-Co zrobił, że się tak z niego śmiejesz?- zapytał blondyn.
-Greg jako prawdziwy dżentelmen pomógł mi wysiąść z samochodu i gdy zamykał drzwi poślizgnął się i wylądował swoim ślicznym tyłeczkiem na ziemi- mówiąc to klepnęła go w pośladki. Zauważyłam, że całą prawą stronę spodni ma zieloną od trawy. Razem z Niallerem wybuchliśmy śmiechem. Naprawdę do siebie pasowali.-Tak w ogóle jestem Denise- podeszła do mnie i podała mi dłoń.   
-A ja Cat- uśmiecham się do niej i odwdzięczam gest.
-Tak wiem, bardzo dużo o tobie słyszałam-spojrzałam na młodszego z braci, a na jego policzkach wykwitł rumieniec- Naiall tyle o tobie opowiadał, że czuje się tak jak bym cię znała od wieków, ale już więcej nie mówię bo chłopak się zawstydził- zachichotała, gdy ponownie spojrzałam na blondyna był już cały czerwony.
-Oj już nie bądź taki wstydliwy- powiedziałam i stuknęłam go biodrem. Staliśmy tam jeszcze przez chwilę, ale mama przegoniła nas do salonu. Tam usiadłam z dziewczyną na kanapie i zaczęłyśmy rozmawiać z ożywieniem o jej ślubie. W pewnym momencie zobaczyłam w progu trzech roześmianych mężczyzn. To byli Niall, Greg i jeszcze jeden wyraźnie starszy mężczyzna, pewnie ich tata. Denise widząc moją zdziwioną minę także spojrzała w tamtą stronę.
-Z czego się tak cieszcie?- zapytała.
-Wreszcie nie mi opowiadasz 1000 raz jak będzie wyglądał ślub!- zaśmiał się starszy mężczyzna.
-Greeeeg pomóż!!- zawołała szukając wsparcia u narzeczonego.
-Niestety kotku tata w tym przypadku ma racje-Niall wybuchł gromkim śmiechem- ale teraz chodźmy bo obiad już gotowy.- Wstałyśmy z kanapy i ruszyłyśmy w stronę kuchni, Greg chciał objąć swoją kobietę w tali lecz ta zrzuciła jego dłoń.
-Obraziła się na ciebie- stwierdziłam.
-No kotku- powiedział obejmując ją w pasie i całując po szyi.
-Greg, takie rzeczy zostawcie sobie na później!- upomniała go mama.- Siadajcie- powiedziała stawiając na stole pieczeń, pachniała przepysznie. Podczas posiłku cały czas o czymś rozmawialiśmy. Rodzina Niallera jest naprawdę wspaniała. Kiedy już zjedliśmy chłopak zabrał mnie na spacer.
Szliśmy przez piękny park, blondyn cały czas mnie rozśmieszał i chyba wszyscy w koło to słyszeli.
-Boże nie wierzę! Hora naprawdę już przyleciałeś!- powiedziała jakaś brunetka podchodząc do nas.
-Amyyy jej jak ty się zmieniłaś! A co do mojego przyjazdu musze przygotować brata do ślubu- rozpromienił się, widać że bardzo zależy mu na szczęściu brata.- Masz zaproszenie prawda?- dopytywała się.
-Oczywiście, jakiś czas temu przyszli do mnie  jak byłam w pracy i zaprosili. Wyglądają ze sobą tak słodko. Od zawsze wiedziałam że będą razem.
-Ja już miałem wątpliwości- stwierdził.
-Dlatego masz mnie!- zaśmiała się. Coraz bardziej czułam się ignorowana. Kim ona w ogóle jest.
-Może się spotkamy, pogadamy o starych czasach.
-Jasne! Może dzisiaj w Berty's bar?
-Spoko- odpowiedział z wielkim entuzjazmem.
-Teraz niestety muszę już lecieć bo spóźnię się do pracy- powiedziała smutno. Pocałowali się w policzek i po chwili jej już nie było, a on przypomniał sobie o mojej obecności.
-Chodźmy- powiedział dalej się szczerząc jak głupi.
-Może to głupie pytanie ale kto to był?- zapytałam.
-Amy moja przyjaciółka- trochę zdezorientowałam go tym pytaniem.- O Boże przepraszam! Zapomniałem, że się nie znacie. Poznam was dzisiaj wieczorem- mówiąc to jego twarz jeszcze bardziej się rozpromieniła.- Na pewno się polubicie, ona jest świetna!
-Mam nadzieję - pomyślałam. Wróciliśmy do rozmowy którą na przerwała. Po dwugodzinnym spacerze wróciliśmy do domu.  Kiedy się przebieraliśmy zauważałam w jego pokoju ramkę ze zdjęciem jego i Amy. 

Gdy obydwoje byliśmy gotowi wyszliśmy. Przed domem Nialla czekało kilka krzyczących fanek więc chłopak zatrzymał się przy nich. Niektóre podeszły również do mnie. Słyszałam jak kilka z nich pytało się o to czy jesteśmy razem. Nialler oczywiście zaprzeczył, niestety. Po drodze spotkaliśmy jeszcze kilka fanek ale na szczęście nie krzyczały tylko normalnie podeszły i poprosiły o zdjęcie. W barze czekała już Amy. Dziewczyna widocznie była zdziwiona moją obecnością, chyba myślała że będą sami.
-Przepraszam za pokrzyżowanie planów- pomyślałam.
-Amy to jest Cat, Cat to Amy- przedstawił nas sobie.
-Twoją mamą jest Marry Moon prawda?- lekko się skrzywiłam ale przytaknęłam.- Uwielbiam ją!- Niall od razu zauważył, że posmutniałam.
-Chcecie coś do picia?- zapytał próbując zmienić temat.
-Ja piwo- powiedziała dziewczyna.
-Ja też poproszę- uśmiechnęłam się do niego. My usiadłyśmy w loży a on poszedł do baru. Po chwili koło mnie usiadł jakiś chłopak, był pijany.
-Hej maleńka- wybełkotał, a ja automatycznie się od niego odsunęłam leczo on poszedł w moje ślady, nasze uda przylegały do siebie.-Dzięki tobie moje życie nabrało sensu- mówił niezrozumiale. Objął mnie jedna ręką a ja próbowałam ją odepchnąć.
-Odczep się- próbowałam go zepchnąć z miejsca lecz był zbyt ciężki.
-Zostaw ją i idź do swoich kupli bo wezwę ochronę- powiedziała Amy. Chłopak podniósł obie dłonie do góry w obronny geście.
-Już się robi księżniczko- bełkotał.
-Na pewno nie jestem twoją księżniczką i w ten sposób swojej to ty nie znajdziesz- powiedziała ostrym tonem. Chłopak zataczając się odszedł do swoich kolegów.
-Dziękuje- powiedziałam do niej.
-Co on chciał?- zapytał Nialler który właśnie siadał koło mnie.
-Jakiś zalany klient nie udolnie próbował ją podrywać.- Niallowi widocznie to się nie spodobało.
-Niech się cieszy, że jednak sobie poszedł bo było by z nim źle- stwierdził. 




środa, 25 września 2013

Rozdział 11

HEJ! 

Przepraszam, że mnie tu tak długo nie było, ale nowa szkoła, dużo więcej nauki. 

Zaprasza do czytania, komentowania i zaobserwowania.

Mam nadzieję, że spodoba się wam rozdział! 

Przepraszam za jakiekolwiek pojawiające się błędy! 

Kocham <3 


Nagle usłyszeliśmy przerażający krzyk.
-LOUIS!- wrzasnęliśmy i pobiegliśmy do miejsca z którego dobiegało wołanie. Widzieliśmy z oddali że koło Lou ktoś stoi. Widziałam że podnosi obie ręce do góry w obronnym geście i kręci głową. Gdy usłyszał iż się zbliżamy z wielkim uśmiechem na ustach odwrócił się do nas.

-Patrzcie kto nas odwiedził!- krzyknął uradowany.
-Oszalałeś! Wiesz jak się przestraszyliśmy!
-Ale o co wam chodzi?- dziwił się.
-O gówno!- wydarł się na niego Niall a Li popatrzył na niego zniesmaczony.
-Znikasz gdzieś nie wiadomo gdzie! Nagle słyszymy twój krzyk jak byś się czegoś przestraszył!
-Ale ty jesteś głupi!- powiedziałam.
-Dobra, dobra jestem głupi, ale patrzcie kto nas odwiedził!- oznajmił szatyn.
-Ed! Kiedy wróciłeś ze Stanów?
-Wczoraj rano.
-Wy się chyba nie znacie- stwierdził  Horan.- To jest Cat a to…
-Sophie- dokończył za niego.
-Tak właściwie to my się poznaliśmy- powiedziała So lekko zarumieniona.
-Uuuuu co się tak rumienisz? -zaśmiał się Harry poruszając zabawnie brwiami.

-Na rozdaniu nagród kilka miesięcy temu wylała na mnie drinka, tak się poznaliśmy - zaśmiał się Ed.
-Przepraszam, to naprawdę nie było specjalne- mówiła zawstydzona.
-Już ci mówiłem że nic się nie…
-Ta jasne to jej sposób na podryw- śmiał się Lou a zaraz do niego dołączyłam  reszta.
-Ty jednak masz nie po kolei w głowie!- stwierdziła  popychając go na Zayna.
-Chodźmy już z powrotem bo robi się zimno- wskazałam na ognisko.
-Niall przytul ją bo dziewczyna zejdzie nam z zimna- powiedział Harry.
-Jesteście dobranymi przyjaciółmi, obydwaj tak samo walnięci- zaśmiałam się, a po chwili poczułam jak ktoś mnie obejmuje od tyłu. Kiedy poczułam przepiękny zapach męskich perfum już wiedziałam kim jest ta osoba.
-Czyż oni nie wyglądają ze sobą cudownie?- powiedział mulat.
-Czy ty coś insynuujesz Malik?- zapytałam.
-Tak- powiedział i zaczął uciekać w stronę ogniska kiedy Horan zaczął go gonić.
-Uuuu gdyby nic nie było nie biegł by tak za nim- stwierdził Styles.
-Liam pomóż bo ich chyba dzisiaj zabije- stwierdzałam.
-Sorry tym razem nie pomogę bo Hazza ma racje- machnęłam na nich ręką i poszłam usiąść przy ogniu bo już trzęsłam się z zimna. Poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu.
-Nie martw się nimi, oni lubią się drażnić- powiedział Ed.
-Zdążyłam zauważyć- uśmiechnęłam się
-Jak poznałaś chłopaków?- zapytał.
-Kiedy byłam nastolatką mieszkałam przez rok w Holmes Chapel, tam poznałam Harrego. Po mojej wyprowadzce urwał się nam kontakt- przerwałam na chwilę.- Jakiś czas temu So zabrała mnie na koncert Little mix- uśmiechnęłam się na to wspomnienie.- Jak się później okazało byli tam także chłopcy. Pogodziłam się z Hazzą, przy tym wyszło kilka spraw o których nie koniecznie chcę rozmawiać. I teraz mieszkam tutaj.

-Co tam siostra- nagle pomiędzy nami pojawiła się głowa Stylesa.
-To jedna z tych spraw? Jesteś jego siostrą?- zapytał.
-Tak, ale na razie cały świat nie musi o tym wiedzieć- stwierdziłam.
-Koniec tych smutnych rozmów!- krzyknął Niall i usiadł po mojej prawej stronie. Blondyn razem z Harrym stoczyli bitwę o to który zmieści więcej pianek w buzi, przy czym było pełno śmiechów.

Reszta wieczoru minęła w świetnej atmosferze.


                                                               ***

Jest 15, właśnie jedziemy na lotnisko.  Za tydzień brat Horana bierze ślub, a że blondyn jest drużbą musi wypełnić swoje obowiązki. Jakiś czas temu poprosił żebym poleciała z nim i mu pomogła, od razu się zgodziłam choć do końca tego nie przemyślałam. Miałam spędzić ponad tydzień z nim i jego rodziną. Czy nie będzie to wyglądało trochę tak jak byśmy byli parą? Nie ważne, przecież my się TYLKO przyjaźnimy. Choć może nie tylko, dużo razy dał mi odczuć, że jestem dla niego kimś więcej.
-Musimy już wsiadać- powiedział wyrywając mnie z zamyślenia.- O czym tak myślisz?-zapytał.
-O tym jak jest w Irlandii.- Nie kłamałam, tylko nie powiedziałam całej prawdy.
-Tam jest cudownie! Pokochasz ten kraj!- Rozpromienił się mówiąc to. Po chwili siedzieliśmy w samolocie i czekał nas godzinny lot. Cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się. W końcu wylądowaliśmy w Dublinie.
-Przyjedzie po nas Greg- powiedział Nialler.
-No wreszcie jesteście- usłyszeliśmy niski głos.
-Siema- powiedzieli jednocześnie i po chwili złączeni byli w braterskim uścisku.

-To jest Cassie o której ci mówiłem- powiedział wskazując na mnie.
-Miło mi, Greg. Jesteś jeszcze ładniejsza jak mówił. Naprawdę dużo o tobie słyszałem. Nie mógł przestać o tobie mówić.
-Greg pamiętaj, że masz narzeczoną!- upomniał go.
-Ja tylko doceniam piękno!- stwierdził.-Za każdym razem jak dzwoniłem mówił tylko o tobie- gdy to powiedział blondyn był już czerwony jak burak.
-Greg!!!!- krzyknął na niego i uderzył w tył głowy.
-Młody nie przeginaj!-popatrzył na niego groźnie.
-To ty zacząłeś!- odchrząknęłam aby przypomnieć im o mojej obecności.
-Dobra chodźmy lepiej zanim pojawią się tu twoje fanki- zaproponował szatyn.
-Dobry pomysł- wzięliśmy swoje walizki i wsiedliśmy do samochodu. Przez całą drogę do Mullinger Greg i Niall rozmawiali o ślubie i wieczorze kawalerskim. Po godzinnej podróży stanęliśmy pod przepięknym domem z czerwonej cegły.
-Tutaj się wychowałem- usłyszałam za sobą głos Niallera.
-Piękny- stwierdziłam. Brat Horana wyciągnął nasze walizki. Kiedy chciałam wziąć swoją od razu mi ją zabrali.
-Dziękuję- uśmiechnęłam się do nich. Blondyn otworzył mi drzwi i zaprosił do środka.
-Cześć mamo- zawołał
-Cześć kochanie- mówiła wychodząc z kuchni i przytuliła chłopaka.- Tak się cieszę, że cię w końcu widzę.
-Mamo to jest moja przyjaciółka Cat.
-Dzień dobry, miło panią poznać- powiedziałam
-Mi również miło cię poznać. Jesteś głodna? Bo ciebie to nie muszę się nawet pytać, prawda?- uśmiechnęła się do syna.
-Jak zawsze- odpowiedział jej pokazując białe zęby.
-Troszkę- odpowiedziałam w tym samym momencie, obydwoje się zaśmialiśmy.
-Ja jadę po Denise- oznajmił nam Greg wychodząc z domu.
-Za pół godziny będzie tata, w tym czasie może pójdziecie na górę się rozpakować.
-Choć zaprowadzę cię- powiedział i pociągnął mnie za rękę w stronę schodów.-Idź na górę ja wniosę nasze rzeczy- gdy wniósł pierwszą torbę otworzył drzwi na wprost schodów.- Będzie ci przeszkadzało jeśli spali byśmy w jednym pokoju?-zapytał widocznie zawstydzony całą sytuacją.- Będę spał na podłodze albo mogę zejść na dół i spać na kanapie- dodał szybko.
-Nie wygłupiaj się przecież to twój pokój nie mój, a poza tym łóżko jest duże zmieścimy się. 

czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział 10

 Cześć! Wreszcie są wakacje! Kocham lato <3 Przepraszam że tak późno, ale mam wakacje i z nich korzystam! Mam nadzieję, że rozdział się spodoba! Zachęcam do komentowania i zaobserwowania! To dla mnie naprawdę ważne bo daje mi to motywację do pisania nowego rozdziału! Chciałam od razu przeprosić za błędy jeśli takowe się pojawią! Jeśli macie jakieś pytania śmiało pytajcie :D 





-Ze mną - powiedziała So stając w drzwiach.

-Czy nas coś ominęło siostro?- zapytałam ją poruszając zabawnie brwiami. 
-Nie nic was nie ominęło - odparł Louis.
-Po prostu wieczorem rozmawialiśmy a potem zasnęliśmy- powiedziała Sophie.
-Już widzę tę waszą rozmowę, chyba słabo się starałeś  Lou bo biedna aż z nudów zasnęła- śmiał się z niego Niall.
-Nie umiesz sobą zainteresować dziewczyny- dodał Harry.
-Ej nie bądźcie tacy wredni- zbeształam chłopców.- Wy nie jesteście lepsi ja przy was też zasnęłam- kpiarskie uśmieszki zniknęły z ich twarzy.
-Ale to…- Nialler próbował się bronić.
-Nie ma żadnego ale- przerwałam mu.
-Dobra, dobra już się nie odzywam-oznajmił Horan podnosząc obie ręce do góry w obronny geście.
-To co chcecie jechać na biwak?- zapytał Li.
-Jasne!-powiedział Zayn.
-Będzie fajnie!- stwierdziła Sophie.
-Zaraz wrócę- powiedział Liam wychodząc z pomieszczenia.
-To kiedy jedziemy?- spytał Lou.
-Jak tylko wyzdrowieję!- powiedziałam.
-To radzę ci szybko zdrowieć- zażartował Tommo.
-Będę zdrowiała ile będę chciała!- odparłam podnosząc głowę do góry i zakładając ręce na piersi. 

-Nie bądź tego taka pewna- oznajmił i złapał mnie za stopę i zaczął gilgotać. Zaczęłam podskakiwać i próbować mu się wyrwać ale Niall złapał mnie i mocno trzymał.
-Nie haha Nie haha proszę haha proszę hahaha przestańcie bo ha bo zaraz hah- śmiałam się mając łzy w oczach
-Co zaraz?- zapytał blondyn wyszczerzając przy tym swoje śnieżno-białe ząbki.
-Zaraz hahah się  haha po haha sikam- wydyszałam Horan i Lou od razu mnie puścili.
-No wreszcie!- odetchnęłam z ulgą. Po chwili Payne wrócił z dzbankiem pełnym różowego płynu i szklanką.
-Co to?- zapytałam.
-Shake truskawkowy- powiedział uśmiechając się słodko stawiając go na biurku. Nalał do naczynia napój i podał mi go
-Mmmm pyszny- stwierdziłam.
-A dla nas nie ma?- spytał Horan.
-Nie dzisiaj, ona jest chora i potrzebuje witamin- oznajmił i uśmiechnął się do mnie delikatnie.
-Liam, ja sama tego nie…- przerwał mi.
-Nawet nie próbuj i wmówić że tego nie wypijesz. Teraz damy jej odpoczywać- pchnął Nialla i Louisa w stronę drzwi- wy też!- wskazał na Soph, Zayna i Harrego.-Nie wygracie- powiedział widząc sprzeciw na ich twarzach. Wyszli. Zostałam sama więc wzięłam telefon i zalogowała się na Twitterze.
 
"Przyleciała do Londynu i już jestem chora! :<" napisałam a moje interakcje oszalały. Jak zawsze nie wszystkie tweety były miłe. Niektórzy mówili że mi tak dobrze ale było też wiele pozytywnych takich jak życzenia o powrót do zdrowia. Zauważyłam że odpisał mi również Nialler

"Tylko nie bądź smutna! Już do ciebie idę!". Po chwili chłopak przyszedł do mnie do pokoju z miską popcornu, sokiem pomarańczowym i coś jeszcze
.


-Mam kilka filmów. Komedia? Komedia romantyczna? Horror? Thriller? Dramat?
-Komedia chyba że chcesz żebym płakała albo się bała?
-Hmmmm zastanówmy się- udawał zamyślonego a ja wzięłam dwie poduszki i walnęłam go nimi.-Dobra!!! Komedia!!

-Noo! Grzeczny chłopiec!- zaśmiałam się.
-Ty bądź grzeczną dziewczynką bo inaczej obejrzymy horror a nie komedie- zrobił surową minę a ja dałam mu sójkę w bok.-Oj byłaś niegrzeczna! Oglądamy horror!
-O nie!! Nie lubię horrorów! Boje się ich- wyszeptała.
-Jak będziesz się bała to będziesz mogła się przytulić- uśmiechnął się trochę skrępowany.
-No dobra, przekonałeś mnie- zaśmiałam się. Chłopak wstał i włączył DVD po chwili powrócił do mnie. Położył się a ja oparłam się o jego klatkę piersiową. Przykrył mnie kołdrą w taki sposób że żadne powietrze do mnie nie dolatywało .- Ej ale nie uduś mnie- zachichotałam.
-Przepraszam- poluźnił kołdrę. Dzięki komentarzom Nialla film w pewnych momentach był nawet zabawny ale to nie wystarczało. W pewnym momencie coś wyskoczyło a ja aż pisnęłam i mocno wtuliłam się w Niallera i już nie spoglądałam na ekran.
-Ej spokojnie to tylko film- szepnął mi do ucha, potarł mi przedramię w uspokajającym geście. Złapał mnie za rękę splótł nasze palce- Cśśśś już dobrze nie bój się- widziałam, że się zmartwił.- Koniec horroru oglądamy komedię- powiedział i podniósł się zmienił płytę na inny film i wrócił na swoje miejsce.
 
S powrotem złapał mnie za rękę a ja się ułożyłam jak poprzednio. Cały czas się śmiałam. Gdy seans się skończył po prostu ze sobą rozmawialiśmy. Dowiedziałam się że nie długo jego brat się żeni i do Irlandii lecimy na jego ślub. Zapytałam się czy nie ma problemu z tym że ja i So też tam będziemy ale Denise i Greg stwierdzili, że chłopcy i tak mogą przyjść z osobami towarzyszącymi. Więc wyszło że ja idę z Naillem a Sophie z Harrym albo na odwrót, jeszcze zobaczymy. Na pewno Zayn na pewno zabiera Perrie, Liam chyba Danielle a Lou chyba Eleanor. Leżeliśmy tak jeszcze jakiś czas aż zasnęłam.

*Tydzień później*
-Mam dobrą i złą wiadomość! Którą chcecie najpierw?- zapytał nas Liam po tym jak udało mu się usadzić na miejscu.
-Złą- stwierdziliśmy.
-Nie możemy pojechać na biwak, teraz prawie codziennie mamy jakiś wywiad, koncert albo sesje zdjęciową a potem będzie brzydka pogoda.- Wszyscy mieli zawiedzione miny.
-Ale mamy duży ogród, miejsce na ognisko, namioty. Możemy to wszystko zrobić tam- powiedział wskazując na drzwi tarasowe.
-I upieczemy kiełbaski?- Niall spojrzał na niego oczami przepełnionymi nadzieją.
-Tak- uśmiechnął się szczerze.
-To zabieramy się do roboty! Kto jedzie ze mną na zakupy?- zapytał Zayn.
-Cat może ty?- zaproponował Lou.
-Ok- Niall nie wyglądał na zadowolonego, chyba on chciał jechać z Malikiem na zakupy ale trudno.  Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do Morrisons.
-Słyszałam, że zabierasz Perrie na ślub Grega.
-A ja słyszałem, że ciebie zabiera Niall.
-Ta a So Harry albo na odwrót.
-Myślę że Horan na to nie pozwoli. Myślałem że zabije dziś Louisa- Nie odpowiedziałam nic na to bo właśnie doszliśmy do kasy z pełnym wózkiem zakupów. Gdy wróciliśmy do domu była już 18.

-Ognisko rozpalone, namiot postawiony. Biwak czas zacząć!- oznajmił Harry.
-Tylko przyniosę gitary!- powiedział blondyn i pobiegł do domu. Po jakiś pięciu minutach wrócił do nas z dwoma gitarami.

 Usiedliśmy koło ogniska. Ja i Nialler graliśmy na gitarach i wszyscy razem śpiewaliśmy różne piosenki. Potem upiekliśmy upragnione kiełbaski Horana. Było naprawdę zabawnie.

-Gdzie jest Tommo?- zaczęliśmy się rozglądać i poszukiwać szatyna. Nagle usłyszeliśmy krzyk Lou.



niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 9


Cześć! Przepraszam, że tak dawno nie dodawała rozdziału, ale mamy koniec roku szkolnego i trzeba było poprawiać oceny! Zapraszam do czytania i komentowania rozdziału! Przepraszam za jakiekolwiek błędy! Mam nadzieję, że rozdział się spodoba!







-Chciałam najpierw połknąć jakieś leki i napić się herbaty- powiedziałam z miną niewiniątka.
-Idź do łóżka skoro już nas Liam stamtąd wywalił- stwierdził Niall- i następnym razem sama nas obudź- puszczając do mnie perskie oko.
-A planujesz następny raz w jej łóżku?- zapytał Hazza unosząc zabawnie brwi. Po chwili dostał w tył czaszki od daddyego.

-Nie twoja sprawa!- oznajmił chłopakowi.
-Wręcz przeciwnie to jest moja młodsza siostrzyczka!- powiedział przyciskając moją głowę do swojej klatki piersiowej.
-Ej! Tylko o parę miesięcy!- wychrypiałam.
-Oj tam- uśmiechnął się słodko i pchnął mnie w stronę schodów.-Do łóżka!
-Ale...- zaczęłam
-Ani słowa więcej, na górę- powiedział wskazując palcem na sufit.
-Nie chcę tam siedzieć sama- powiedziałam cicho kiedy się odwracałam.
-Pójdę z tobą- powiedział Nialler uśmiechając się szczerze.
-Dziękuję- powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek a on wyszczerzył się jeszcze bardziej niż przedtem. 

-EEEj! Gdybym wiedział, że dostanę buziaka też bym poszedł!- zawołał za nami Payne. Ja z Horanem wy buchnęliśmy śmiechem. Kiedy weszliśmy do pokoju odrazy położyłam się.
-Co robimy?- zapytał.
-Zagrał byś mi coś na gitarze?- spytałam.
-Jasne, ale pod jednym warunkiem- powiedział.
-Co tylko zechcesz- odpowiedziałam od razu a na jego twarzy pojawił się szatański uśmieszek.- Zaczynam się bać ty wymyśliłeś- stwierdziłam.
-Nie masz czego- stwierdził- wystarczy że ty też mi coś zagrasz- uśmiechnął się delikatnie.
-Nie wiem czy to dobry pomysł- stwierdziłam.
-No proszę, proszę, proszęęęęęęęęę!-krzyknął.
-No dobra, dobra- powiedziałam podnosząc obie dłonie do góry w geście poddania.
-Ale fajnie!- zawołał ucieszony i wybiegł z pomieszczenia po chwili wracając z gitarą.
-Ty pierwszy- powiedziałam gdy chciał wręczyć mi instrument.
-Jaką piosenkę?- zapytał.
-Liczę na twoją pomysłowość- powiedziałam i usiadłam opierając się o zagłówek łóżka.

-Hmmmm- zamyślił się na chwilkę- Już wiem!- znów się uśmiechnął. Tego chłopaka chyba naprawdę jest trudno zobaczyć smutnego. Nastroił gitarę i zaczął grać, uśmiechnęłam się gdy usłyszałam, że zaczął śpiewać.
It’s the most beautiful time of the year,
 Lights fill the streets spreading so much cheer,
 I should be playing in the winter snow,
 But I'mma be under the mistletoe.

 I don’t wanna miss out on the holiday,
 But I can’t stop staring at your face,
 I should be playing in the winter snow,
 But I’mma be under the mistletoe.

 With you, shawty with you,
 With you, shawty with you,
 With you under the mistletoe.

 Everyone's gathering around the fire,
 Chestnuts roasting like a hot July,
 I should be chilling with my folks, I know,
 But I’mma be under the mistletoe.

 Word on the street Santa's coming tonight,
 Reindeer's flying through the sky so high,
 I should be making a list, I know,
 But I’mma be under the mistletoe.

 With you, shawty with you,
 With you, shawty with you,
 With you under the mistletoe.

 With you, shawty with you,
 With you, shawty with you,
 With you under the mistletoe.

 Hey love, the wise men followed the star,
 The way I follow my heart,
 And it led me to a miracle.

 Hey love, don't you buy me nothing,
 I am feeling one thing,
 Your lips on my lips,
 That's a merry, merry Christmas.

 It’s the most beautiful time of the year,
 Lights fill the streets spreading so much cheer,
 I should be playing in the winter snow,
 But I'mma be under the mistletoe.

 I don’t wanna miss out on the holiday,
 But I can’t stop staring at your face,
 I should be playing in the winter snow,
 But I’mma be under the mistletoe.

 With you, shawty with you,
 With you, shawty with you,
 With you under the mistletoe.

 With you, shawty with you,
 With you, shawty with you,
 Shawty with you, under the mistletoe.

 Kiss me underneath the mistletoe,
 Show me baby that you love me so-oh-oh,oh-oh-oh.

 Kiss me underneath the mistletoe,
 Show me baby that you love me so-oh-oh-oh,oh-oh-oh


Gdy skończył spojrzał na mnie swymi błękitnymi oczami.
-Teras twoja kolej- powiedział podając mi gitarę.
-Też lubię Justina, a ta piosenka jest naprawdę świetna- stwierdziłam.
-Tak JB jest niesamowity ale nie zmieniaj tematu- uśmiech z jego twarzy wcale nie znikał.
-To co chcesz żebym zaśpiewała?- zapytałam.
-Liczę na twoją pomysłowość - odparł. Gdy usłyszałam że powtórzył moje wcześniejsze słowa uśmiechnęłam się.- Ale jak nie masz pomysłu to możesz zaśpiewać tą samą piosenkę, którą grałaś jak po raz pierwszy cię usłyszałem-ale gdy to powiedział wybuchłam śmiechem.
-Hmmmm rozważę tą opcję- zaśmiałam się ponownie, po chwili zaczęłam  grać.


You're beautiful, that's for sure
 You'll never ever fade
 You're lovely but it's not for sure
 That I won't ever change
 And though my love is rare
 Though my love is true

 I'm like a bird, I'll only fly away
 I don't know where my soul is, I don't know where my home is
 (and baby all I need for you to know is)
 I'm like a bird, I'll only fly away
 I don't know where my soul is , I don't know where my home is
 All I need for you to know is

 It's not that I wanna say goodbye
 It's just that every time you try to tell me that you love me
 Each and every single day I know
 I'm going to have to eventually give you away
 And though my love is rare

 I'm like a bird, I'll only fly away
 I don't know where my soul is, I don't know where my home is
 (and baby all I need for you to know is)
 I'm like a bird, I'll only fly away
 I don't know where my soul is , I don't know where my home is

 I'm like a bird, I'll only fly aw

Przerwał mi atak kaszlu.-Nie dam rady więcej zaśpiewać- wychrypiałam.
-To było świetne! Jednak wybrałaś inną piosenkę- powiedział.
-Dawno nie słyszałem jak śpiewasz- powiedział Harry który stał w drzwiach wraz z Li trzymając talerz z kanapkami, herbatę i leki.-Nie powinnaś teraz śpiewać i przykryj się!
-Oj tam nic mi nie będzie, jestem przeziębiona a nie umierająca- powiedziałam wywracając oczami. Loczek podszedł do mnie podał mi kanapki a herbatę razem z lekami położył na szafeczce zboku.
-Mówiłam że nie chcę śniadania.
-Musisz coś zjeść zanim połkniesz leki, przynajmniej jedną kanapkę, a z resztą pomoże ci Horan- zaśmiał się Hazza, Liam w dalszym ciągu stał w progu.
-Ejjj! Zjem tylko jeśli mi pozwoli!- zapewnił mnie przy okazji robiąc oczka jak kotek ze Shreka spoglądając na moje śniadanie.
-Wow- powiedział w końcu.
-Wreszcie się chłopak odciął- zaśmiał się Styles.
-To nie jest śmieszne! Miałem to samo jak pierwszego dnia wszedłem do swojego pokoju a ona grała na mojej gitarze i śpiewała. Jesteś świetna! Dziwie się że jeszcze nie zrobiłaś kariery muzycznej- oznajmił, czułam jak się czerwienie.
-Nie jestem aż tak dobra- stwierdziłam.
-Nie kłuć się z nami! Wiemy lepiej!- powiedział Nialler.- A teraz jedz kanapki!- dodał.
-Już, już- mówiłam biorąc kanapkę do ręki a resztę podałam blondynowi.-Kto robił kanapki?- zapytałam.
-Ja?! Nie smakują ci?- zmartwił się Li.
-Nieee są pyszne po prostu chciałam wiedzieć do kogo mam się zgłaszać po tak pyszne śniadanie- uśmiechnęłam się.

-Cieszę się że ci smakuje- stwierdził.
-No wiedziałem że ten jej wszystko zje!- zawołał Harry spoglądając na pusty talerz.
-I dobrze! Ja nie zjadła bym tego wszystkiego- oznajmiłam.
-No dobra, skoro tak uważasz- stwierdził.
-Jak wyzdrowiejesz może pojedziemy na biwak?- zaproponował Niall.
-Dla mnie spoko- oznajmiłam.

-Mi też pasuje- stwierdził Harry a Liam mu przytaknął.
-Idę zapytać się reszty- powiedział Horanek i wyszedł z pomieszczenia. Nagle usłyszeliśmy jego krzyk- Lou nie masz własnego łóżka?!
-Ciekawe z kim spał- zastanowiłam się.
-Są dwie opcje albo z So albo Zayn, na kogo stawiacie?- zapytał Hazza.
-Nw- odparła, po chwili wpadli przyszli do nas.
-Z kim spałeś?- zapytał daddy Tommo który właśnie rzucił się na pościel. 
 

poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział 8


Hej!

Zapraszam wszystkich do czytania, komentowania i zaobserwowania!

Jest to naprawdę motywujące jeśli pojawia się więcej komentarzy!

Chciała bym was przeprosić za to że tak dawno nie dodawałam.

Mam nadzieję że rozsiał się spodoba!

Przepraszam za wszystkie błędy :)



Liam podszedł do Soph i podał jej swoją bluzę.
-Proponuję się zbierać. Jak będę chora to będzie wasza wina!- oznajmiłam wskazując na Harrego, Louis, Nialla i Zayna trzęsącym się z zimna palcem.
-Oj już dobra chodźmy- powiedział Styles pocierając dłonią o moje plecy próbując mnie rozgrzać.- Jezu ale ty się trzęsiesz, jak galaretka- zaśmiał się.
-Jak galaretka?- zapytał Horan.


-Taka sodka- uśmiechnął się spoglądając na mnie z góry- myślę że truskawkowa- stwierdził.
-Dlaczego truskawkowa?- dopytywałam.
-Bo masz takie włosy- odparł ciągle się szczerząc.

-Och… jak ty coś wymyślisz-Wszyscy się śmiali z wymysłów Hazzy.
-Ty śmiejesz się ze mnie?!- powiedział Harold do Lou robiąc groźną minę . Gdy ten przeszedł trochę do przodu rzucił się na jego plecy. Tommo próbował zrzucić z siebie dosyć ciężkiego Harrego, nie do końca mu to wyszło bo razem wylądowali na trawie.
-Styles schudnij bo jesteś za ciężki- wyjęczał spod niego Tomlinson.  Lokers szybko wstał oburzony.
-Jestem jak laleczka- powiedział robiąc śmieszną minę.
-Ta jasne -zaśmiał się Louis.
-Oczywiście- odpowiedział. Gdy wracaliśmy do domu chłopcom nadal odwalało, zachowywali się jak dzieci, ale przynajmniej było wesoło. Gdy byliśmy już u celu panowie zaczęli się ścigać a ja z So dołączyłyśmy się do nich. Kiedy byliśmy w środku poszłam do swojego pokoju i się przebrałam. Potem rozsiedliśmy się na kanapie i oglądaliśmy filmy. Siedziałam między Liamem a Zaynem a u stup kanapy na podłodze siedział Niall z Harrym, na drugiej sofie siedział Lou z Soph.  Oparłam się o ramię Li i oglądałam seans.
-Co teraz oglądamy?- zapytałam gdy skończył się kolejny.
-Ja wiem co!- krzyknął rozentuzjazmowany Tommo.
-No dobra to wkładaj płytę a ja idę po żelki- oznajmił Horan. Po chwili już był z powrotem. Już na początku film zorientowałam się, że chłopak włączył horror.  Oparłam się o ramię Paynea. Nagle na ekranie wyskoczyła jakaś twarz a ja aż podskoczyłam z piskiem. Wszyscy się na mnie spojrzeli śmiejąc się. Po chwili jednak wrócili z powrotem do oglądania  filmu.
-Zabije cię Tomlinson!- pomyślałam.  W tej chwili poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu.
-Spokojnie to tylko film-  wyszeptał Liam.
-Ja chyba jednak pójdę do pokoju, jestem trochę zmęczona- stwierdziłam.- Dobranoc- powiedziałam i wyszłam z salonu. Jednak skusiło mnie aby wejść po raz kolejny do pokoju Niallera. Usiadłam na tym samym miejscu co poprzednio i zaczęłam cichutko brzdąkać.
Tym razem nikt mi nie przeszkodził, ale wychodząc z pokoju wpadłam prosto na farbowanego blondyna.
-Chyba aż tak bardzo spać ci się nie chciało jak mówiłaś- stwierdził.
-Oj tam- zaśmiałam się.
-Widzę że bardzo się przywiązałaś do mojej gitary- stwierdził.
-Muszę przyznać że jest świetna- uśmiechnęłam się i ziewnęłam.- Teraz to już naprawdę chce mi się spać, dobranoc ponownie.
-Nawzajem- odparł. Poszłam do swojego pokoju przebrałam się w luźny T-shirt i poszłam spać. Obudziłam się trzęsąc z zimna.  Założyłam gruby dres i wzięłam gruby koc z dna szafy. Położyłam się z powrotem, ale nadal było mi zimno i bolała mnie do tego głowa. Zeszłam więc na dół i zaczęła szperać w szafkach nie wiedząc gdzie znajdują się leki. Ciągle nie mogłam powstrzymać drgawek. Została mi ostatnia najwyżej umieszczona  półka.
-Jak zwykle wszystko przeciwko mnie- pomyślałam. Wzięłam krzesło i stanęłam na nim aby znaleźć jakieś proszki.
-Może ci pomogę - usłyszałam zaspany głos Hazzy.- Czego szukasz?- zapytał.
-Czegoś na głowę- odpowiedziałam a moje zęby ciągle obijały się o siebie. Chłopaka musiało to zaniepokoić i przyłożył swoją rękę do mojego czoła.
-Masz gorączkę- powiedział zmartwiony. -Idź do łóżka, a ja zaraz ci przyniosę tabletki i herbatę- oznajmił. Na schodach minęłam Nailla ,który szedł do kuchni.  Zgodnie z zaleceniami doktora Stylesa położyłam się  i czekałam na niego. Po jakimś czasie przyszedł Harry z Niallerem. 
-Tu masz tabletki na głowę i przeziębienie- powiedział podając mi kapsułki.- Wypij herbatę puki jest jeszcze ciepła- polecił. Pokiwałam głową na znak że rozumiem jego zalecenia.
-To wszystko nasza wina gdybyśmy cię nie wrzucili do tej wody była byś zdrowa- powiedział Horanek ze zmartwioną miną .

-Daj spokój, pewnie i tak sama bym do niej weszła, bez waszej pomocy- powiedziałam lekko chrypiąc i uśmiechnęłam się aby go pocieszyć.
-On ma racje- stwierdził Hazza.-Zostanę z tobą dopóki nie zaśniesz- oznajmił Harry nie dopuszczając mnie do głosu.
-Ja też- dodał Nialler. Położyli się po moich dwóch stronach, było mi tak dużo cieplej. Wypiłam Stylesową herbatę , po czym blondyn zgasił światło. Przez chwilę ze sobą rozmawialiśmy ale dosyć szybko zasnęłam. Gdy rano się obudziłam chłopcy nadal byli koło mnie, uśmiechnęłam się na ten widok. Obydwaj są tacy słodcy kiedy śpią, ale jak się budzą zmieniają się z zwariowane pełne życia osoby. Wyślizgnęłam się z łóżka, wzięłam jakieś ciepłe rzeczy z szafy i poszłam do toalety. Umyłam się i ubrałam, a gdy wyszłam z łazienki panowie nadal spali, ale teraz byli rozwaleni na całe łóżko. Wzięłam telefon i sprawdziłam która godzina, okazało się że jest dopiero 8:30. Jak ja to zrobiłam, że tak wcześnie wstałam z własnej woli?  Zeszłam na dół a tam siedział już Liam jedzący śniadanie.
-Chcesz też?-zapytał.
-Nie dziękuję nie jestem głodna- powiedziała i wstawiłam wodę na herbatę.
-Cienko wyglądasz- stwierdził.
-I tak się czuję- odparłam.- Mógł byś mi sięgnąć jakieś tabletki na przeziębienie bo sama nie dosięgnę- zapytałam.
-Jasne -odparł i od razu wyjął pudełko z lekami.- Któryż znowu zrobił tu syf- zdenerwował się Li.
-Spokojnie to pewnie Harry bo w nocy szukała dla mnie jakiś leków- powiedziałam obojętnym głosem.
-Idź się lepiej połóż- stwierdził.
-Ta chyba się nie da rady- zaśmiałam się.
-Niby czemu?-zdziwił się.
-W nocy zostali ze mną Hazza i Nialler, a teraz rozwalili się na całym łóżku- odparłam leciutko się uśmiechając.
-To zaraz będziesz miała- stwierdził i poszedł na górę. Słyszałam tylko krzyk Horana i Stylesa i huk. Po chwili wrócił Liam.- Twoje łóżko już jest wolne- oznajmił.
-Co ty im zrobiłeś- zapytałam.
-Nic takiego, po prostu spadli z łózka- powiedział to tak jakby robił to co najmniej dwa razy dziennie.
-Dziękuje- powiedziała śmiejąc się. Gdy szłam na górę spotkałam chłopców ze zbolałymi minami.
 -Mogłaś nas obudzić- stwierdził blondyn.

wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział 7


Hej!

Chciałam was przeprosić za to że dawno nie dodawałam nowego rozdziału, ale miałam dużo nauki przed egzaminami.

 Zapraszam do czytania, komentowania i zaobserwowania!

 Mam nadzieję iż nowy rozdział przypadnie wam do gustu! :D 

Przepraszam za jakiekolwiek błędy :)




Wypiliśmy kilka drinków, które zrobił na Malik i postanowiłyśmy wrócić do domu. Gdy weszłyśmy do mieszkania światła były po gaszone a naszej matki prawdopodobnie nie było w nim.  Od rzazu położyłyśmy się spać. Rano spakowałyśmy  część swoich rzeczy. Samolot  mieliśmy o 14 a z chłopcami umówiłyśmy się o 13 więc miałyśmy jeszcze półtorej godziny. Zjadłyśmy śniadanie i  usiadłam w salonie przed telewizorem a So gdzieś poszła. 
-Mama nie wróciła jeszcze- powiedziała lekko zmartwiona Soph, która właśnie wyszła z sypialnie naszej matki. 
-Jakoś nie specjalnie minie to obchodzi. Poza tym ona często nie wraca na noc- stwierdziłam.
-Oj Cat rozumiem, że jesteś na nią zła ale proszę nie zachowuj się tak jak byś jej nie kochała- oznajmiła Sophie. A co jeśli tak czuje?!
-Koniec nie rozmawiajmy już o niej- mruknęłam. Siedziałyśmy w ciszy aż od przyjazdu zespołu. Pomogli nam z walizkami, po chwili byliśmy już na lotnisku. Lot minął nam dosyć szybko. W Londynie byliśmy po około 2 godzinach.

-Witajcie w Londynie- wydarł się Louis.
-On jest nie normalny- zaśmiałyśmy się . Przed lotniskiem czekało mnóstwo fanek 1D. Zatrzymaliśmy się aby zrobić sobie zdjęcia i rozdać autografy. Po jakimś czasie wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu chłopaków.
-Chodźcie pokaże wam gdzie będą wasze pokoje- powiedział Harry. Weszliśmy po schodach na piętro.- Cassie to będzie twój pokój a ten następny So- powiedział gdy staliśmy w korytarzu. Uwiesiłam mu się na szyi i mocno przytuliłam.
-Dziękuję- wyszeptałam.
-Spoko mała, nie zniósł bym kolejnego rozstania z tobą- wymruczał.
-Jak ja was kocham- powiedziałam. Sophie wyciągnęła do mnie ręce chcąc mnie przytulić. 
-My ciebie też- powiedziała Soph.
-Oooo jak słodko- krzyknął Niall i się na nas rzucił i ściskał.
-Już, już starczy bo nas udusisz- śmiałam się.
-Gdzież bym śmiał!- powiedział z udawanym przerażeniem co nas jeszcze bardziej rozbawiło. - Przyniosłem z Li wasze walizki. -So chciała wziąć swoją torbę ale Harry ją wyręczył. Otworzył jej drzwi i weszli do środka.- Jak coś mam pokój naprzeciwko twojego- powiedział szczerząc się- A Hazza śpi w tamtym- powiedział wskazując na drzwi naprzeciwko sypialni Sophie.- Liama tamten  Zayna ten- wskazywał po kolei na pokoje.
-Ok a gdzie jest łazienka?- zapytałam.
-Masz w pokoju- uśmiechnął się słodko.
-Dziękuję- powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek a on się zarumienił.


Uśmiechnęłam się na ten widok i weszłam do mojej sypialni.  Rozejrzałam się po pokoju, był naprawdę śliczny.  Wypakowałam swoje rzeczy i położyłam się na łóżku ale od razu wstałam. Poszłam do sypialni Nialla. Jednak jego tam nie było. Mała naprawdę świetną gitarę, bardzo mi się spodobała. Usiadłam na krześle, zaczęłam na niej grać i podśpiewywać piosenkę, którą sama stworzyłam. Nagle usłyszałam głośny huk. Kiedy się odwróciłam zobaczyłam jak Nialler szybko podnosi się z podłogi udając, że się nie przewrócił.
-Ładnie to tak podsłuchiwać?- zażartowałam.
-A ładnie to tak grać na cudzej gitarze?- odgryzł się, a ja się zawstydziłam.
-Przepraszam, ale zapomniałam wziąć swojej- powiedziałam odkładając szybko odkładając instrument na swoje miejsce.
-Spokojnie jak chcesz możesz jej używać, tak w ogóle to nie wiedziałem, że tak ładnie grasz i śpiewasz-oświadczył z delikatnym uśmiechem wypisanym na twarzy.
-Nie wiele osób słyszało mój głos- wymamrotałam zawstydzona spuszczając wzrok z jego twarzy na swoje buty.
-Kto cię słyszał?- zapytał zaciekawiony siadając na swoi łóżku.
-Moi rodzice, siostra, Hazza, jego rodzina no i teraz ty- lekki uśmiech wypłyną na moją twarz, ale moje buty nadal wydawały się bardzo interesujące.
-Jestem zaszczycony- mimo iż na niego nie patrzyłam wiedziałam że się uśmiecha. Niall był jedną z tych wiecznie radosnych osób.
-Wiesz kiedy byłam tak blisko z Harrym, kiedy mieszkałam w Holmes Chapel często siadaliśmy razem w ogrodzie i razem śpiewaliśmy- uśmiechnęłam się na to wspomnienie, ale mój uśmiech powoli znikał.- Wiem że już nigdy nie będzie tak jak kiedyś- stwierdziłam.
-Dlaczego tak uważasz?- zapytał marszcząc brwi tworząc mała zmarszczkę między nimi.
-Może przez jakiś czas będzie, ale w końcu znowu stanie się to co kiedyś bo on ma nowych przyjaciół. Robi to co kochał od zawsze, jeździ po świecie i nie chciała bym mu kiedykolwiek w tym przeszkodzić- powiedziałam cały czas nie patrząc mu w oczy.
-Uwierz mi to się nigdy nie powtórzy. A nie pomyślałaś że ty też zyskałaś nowych przyjaciół?! Razem z chłopakami uwielbiamy ciebie i Sophie. Wiem to może wydawać się dziwne biorąc pod uwagę to że znamy się naprawdę krótko, ale taka jest prawda koniec kropka- na końcu znów się słodko do mnie uśmiechnął.- Tak w ogóle jestem zaszczycony, że mogłem cię posłuchać!
-Dobra nie przesadzaj- uśmiechnęłam się i poczochrałam mu włosy. Horan próbował zrobić i to samo ale zaczęłam uciekać.- Nieeee!- krzyczałam udając przerażenie. Zbiegałam ze schodów i kiedy byłam na ostatnim schodku przewróciłam się zaraz za mną poleciał Nialler. Obydwoje wybuchnęliśmy przeraźliwym śmiechem.

-Co się stało?!- po chwili koło nas był już Liam z Harrym. Niall położył swoją dużą rękę na mojej głowie i potargał mi włosy. Wydęłam wargę i spojrzałam na niego smutnym wzrokiem.
-Oj mała- zaśmiał się i mnie przytulił zaraz potem dołączyli się do nas Styles i Payne.
-Dobra starczy tego obściskiwania! Udusicie mi siostrę!- zawołała So.
-Co robimy?- zapytałam.
-Chodźmy się przejść- zaproponował Zayn, który właśnie wszedł do pomieszczenia.  Wszyscy się zgodziliśmy i po chwili byliśmy już na zewnątrz. Poszliśmy do Diana Princess of Wales Memorial Fountain.

-I jak ci się wam podoba?- zapytał mnie i Soph Li.
-Jest świetnie- przyznałam uśmiechając się szczerze. Nagle poczułam jak ktoś mnie podnosi i biegnie w stronę wody. Jak się okazało był to Harry. Po chwili byłam już w lodowatej wodzie.
-Liam i ty przeciwko nam?!- krzyknęła moja siostra która siedziała w rzeczce naprzeciwko mnie.
-Sorki, ale powiedzieli, że jeżeli i nie pomogę to wyląduje w niej razem z wami.- Spojrzałam porozumiewawczo na moją Sophie.
-Harry pomógł byś mi chociaż wstać?- zapytałam.
-A ty mi Lou?- zapytała So.
-No dobra- zgodzili się. Obaj podali nam ręce, a my zamiast próbować wstać pociągnęłyśmy ich do wody. Niall, Zayn i Liam zaczęli się z nas śmiać.
-Dobra ja już z tond wychodzę bo zaraz zamarznę- oznajmiłam. Kiedy wstałam zaczęła się strząść. Payne okrył swoją bluzą moją siostrę. Horan podszedł do mnie i położył mi na ramionach swoją bluzę.
-Dziękuję- uśmiechnęłam się.