Cześć! Mam nadzieję że rozdział się spodoba! Zapraszam do czytania i komentowania!
Rozmawiałyśmy chwilę
z dziewczynami a tu naglę do ich garderoby wbiegli...jacyś chłopcy, na
początku ich nie kojarzyłam, ale na końcu do pomieszczenia wszedł ON. Wtedy
wszystko stało się jasne, One Direction. Gdy zobaczyli, że dziewczyny nie były
same w garderobie trochę się ogarnęli.
-Wszystkiego
najlepszego dla jubilatki- powiedział do mnie chłopak w kraciastej koszuli- Tak
w ogóle jestem Liam, to jest Louis, Zayn, Niall i Harry.
-My się już
spotkaliśmy- powiedział niebieskooki chłopak o blond czuprynie.
-Faktycznie, w
Nandos- powiedziałam uśmiechając się nieśmiało.-I dziękuję za życzenia-
dodałam. Mulat podszedł do Perrie i ją przytulił.
-To może zabrzmieć
dziwnie, ale mam wrażenie, że skądś cię znam- powiedział chłopak w lokach. Zapomniał o mnie, w tym momencie jedynie taka
myśl przechodziła mi przez głowę. Miałam ochotę się rozpłakać, ale nie będę
silna.
-Hazza słyszeliśmy
to już wiele razy, odpuść jej przynajmniej w urodziny- zaśmiał się Lou.
-Ale ja mówię
poważnie- mówił.- Mam wrażenie, że kiedyś już się spotkaliśmy.
-Ale ty jesteś
głupi- wyrwało się Soph. Wszystkie pary oczu spojrzały na nią.- Przypomnij
sobie z kim się przyjaźniłeś trzy lata temu w Holmes Chapel- powiedziała
zdenerwowana So. Harry zrobił wielkie oczy.
-Cat- wyszeptał
zszokowany. Gdy usłyszałam jak wymawia moje imię poczułam, iż me oczy zaczynają
robić się wilgotne. Szybko wstałam i wyszłam z pomieszczenia a potem z budynku.
Słyszałam, że ktoś za mną idzie, ale się nie obróciłam. Usiadłam na krawężniku
koło mało ruchliwej uliczki i wpatrywałam się w jezdnie. Nagle poczułam, że
ktoś siada koło mnie.
-Powiesz mi co się
stało 3 lata temu?- spytał chłopak, wydaje mi się iż był to Liam.
-I tak nic na to nie
poradzisz- powiedziałam wpatrując się w moje buty.
-Skąd wiesz? Może da
się coś zrobić.- przekonywał.
-A umiesz cofnąć
czas i zrobić coś aby mój niby "przyjaciel" nie przestał się do mnie
odzywać bez powodu?- krzyknęłam wstając
i gestykulując jednocześnie.- Do tej pory zastanawiam się co ja tak naprawdę mu
zrobiła, że wysłał tylko jednego pieprznego smsa, a potem już nie zwracał na
mnie uwagi.- mówiła chodząc po ulicy.
-Uspokój się-
powiedział i mnie przytulił.
-Głupio mi, ale ty
miałeś na imię Liam?- zapytałam rumieniąc się.
-Tak to ja-
powiedział lekko się uśmiechając.- A ty jesteś Casandra?- Zdziwiło mnie że zna
moje pełne imię.
-Tak a skąd wiesz?
-Po pierwsze może i
Hazza się nie odzywała ale powiadał nam o tobie, a po drugie mam coś takiego
jak Internet i telewizja.
-No tak mogłam się
domyślić- powiedziałam i uderzyłam lekko dłonią w twarz.
-Wiesz, czasu może i
nie cofnę, ale może byście chociaż ze sobą porozmawiali.
-To on nie chciał ze
mną rozmawiać, teraz to ja szczerze wolę z nim nie rozmawiać- oświadczyłam.-
Dziwie się, że w ogóle o mnie wam opowiedział przecież ja byłam tylko krótkim
epizodem w jego życiu o którym wdać szybko zapomniał.
-Czy gdyby o tobie
zapomniał to nosił by ze sobą wisiorek, którą dostał od ciebie? Kiedy
zapytałem dlaczego nigdy go nie zdejmuje to powiedział, że przypomina mu o
kimś ważnym.
-To chyba za słabo
mu przypominał.
-No nie bądź taka,
porozmawiaj z nim, będzie dobrze- powiedział podnosząc kciuki ku górze kiedy już wchodziliśmy do budynku.
-No i to cała
historia- powiedziała Soph kiedy otworzyłam drzwi od garderoby Little Mix.
-Zwaliłeś to-
powiedział Zayn.
-Ale żadne z was nie
znacie całej prawdy- powiedział Harry lekko zdenerwowanym głosem.
-Czyli ja też nie
znam całej prawdy? To ciekawe- zaśmiałam się sarkastycznie.
-Tak ty też jej nie
znasz.
-No to czekam-
powiedziałam i wybijałam nogą nerwowy rytm.
-To wasza matka
zakazała mi i powiedziała że słono tego pożałuję jeśli spruje dalej będę
utrzymywał z tobą kontakt . Powiedziała, że to dla twojego dobra. Podobno
pewnych rzeczy jeszcze nie rozumiemy. To było przed moim pójściem do x-factora.
-Nie mogę w to
uwierzyć- byłam zagubiona. Moja mama, moja kochana mama, nie to nie jest
możliwe on musi kłamać.
-Cassie zastanów się
czy przez tamten rok kiedykolwiek cię okłamałem?- patrzył na mnie wzrokiem
pełnym nadziei i lekko się uśmiechnął.- Poza tym po co miał bym wymyślać takie rzeczy?
-Przepraszam was ale
ja… my musimy już iść, So chodźmy- powiedziałam.
-Mamy nadzieję że
jeszcze się spotkamy- powiedzieli chórem.
-Porozmawiamy z nią
może coś się wyjaśni- powiedziała Soph kiedy wsiadałyśmy do samochodu. Przez całą drogę wpatrywałam się w ulice Mediolanu i zastanawiałam się czy moja matka jest faktycznie zdolna do ciągłego okłamywania mnie. Gdy byłyśmy już w domu od razu poszłam do swojego pokoju, przebrałam się w piżamę, zakopałam się w kołdrze i po chwili już spałam.